Dlaczego boimy sie diety?
Wielokrotnie w mojej karierze miałam do czynienia za następującą sytuacją. Przychodzi do mnie niemal z płaczem osoba z nadwagą i opowiada o swojej walce z nadmiarem kilogramów, o stosowaniu najróżniejszych diet rodem z popularnych gazet, o braku satysfakcjonujących rezultatów i efekcie jojo.
Ma już dosyć swojego wyglądu, źle się czuje, nie ma siły na najprostsze czynności, jest ciągle śpiąca lub podrażniona, cierpi na bezsenność i napady głodu, które zaspokaja ciastkami lub batonami. Za napady nocnego obżarstwa wini stresy w domu i w pracy. Jest to bardzo typowy przykład tego, co
fatalny styl odżywiania robi z naszym organizmem. Jedzone w pośpiechu kiepskie jakościowo śniadania lub ich brak, zapychanie się przekąskami podczas
pracy, późne obfite obiady i jeszcze późniejsze kolacje, czego konsekwencją są źle przespane noce i morze kawy następnego dnia rano. Stajemy się coraz bardziej apatyczni, podenerwowani przez nadmiar kofeiny we krwi, nasz poziom glukozy w ciągu dnia przypomina najbardziej koszmarną kolejkę górską,
z jaką mieliśmy kiedykolwiek do czynienia, a w pracy myślimy tylko o tym, żeby z niej jak najszybciej wyjść.
Osobie takiej tłumaczę, że to nie okoliczności zewnętrzne są odpowiedzialne za tak fatalne samopoczucie, ale to, jak traktujemy nasz własny organizm.
Nic nie dzieje się przypadkiem i tylko dla własnej psychicznej wygody zrzucamy winę na okoliczności zewnętrzne. Tymczasem problem tkwi w naszych własnych głowach i tam też ma swoje źródło nasza nadwaga. Mówię to z własnego doświadczenia, jestem osobą, która przez 23 pierwsze lata swojego życia zmagała się z tymi samymi problemami co ludzie, którym obecnie pomagam. Jestem praktykiem z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem i niewiele jest mnie w stanie w chwili obecnej zadziwić, może jedynie różnorodność wymówek i racjonalizacji, o których słyszę każdego dnia.
Każdemu, kto oczekuje ode mnie pomocy, przedstawiam plan trwałego pozbycia się nadmiaru kilogramów, dostosowany do jego trybu życia i upodobań kulinarnych i nigdy nie ukrywam faktu, że jest to proces długofalowy, polegający na zmianie tego, co jest źródłem problemów, a więc sposobu myślenia i podejścia do własnej fizyczności. Na ogół taka osoba wychodzi w bojowym nastroju i po paru dniach słyszę listę powodów, dla których jeszcze nie rozpoczęła programu. Skąd bierze się ten strach?
Prawda jest taka, że niemal wszystkie te osoby boją się wprowadzania zmian w swoim życiu, szczególnie tych radykalnych i nieodwracalnych.
Wydaje im się, że opuszczając bezpieczne schronienie swojej przeszłości stracą tym samym poczucie bezpieczeństwa i zagubią się w nowej rzeczywistości.
Zapominają w tym momencie, że to bezpieczne w ich odczuciu schronienie doprowadziło ich da stanu, w którym zmuszeni byli szukać pomocy bo problemy fizyczne i psychiczne spowodowane nadwagą ich przerosły. A jednak mimo wszystko strach jest silniejszy. Przełamanie tego strachu, przekonanie danej osoby o słuszności podjętej przez nią decyzji jest obecnie dla mnie najtrudniejszym zadaniem.
Aneta Tamborska